Pewnie wiele z Was po przeczytaniu tytułu dzisiejszego wpisu uśmiechnie się pod nosem, bo czy istnieją produkty, które mogą w jakikolwiek sposób odmienić naszej życie? I tak, i nie. Dla niektórych to stwierdzenie bardzo na wyrost, jednak osobiście uważam, że odkrycie pewnych rzeczy może ułatwiać dbanie o siebie. Dziś napiszę Wam o 10 takich produktach, bez których nie mogę się obejść. Dlaczego są tak wyjątkowe? O tym w dalszej części.
PODKŁAD ESTEE LAUDER DOUBLE WEAR | wersja klasyczna, odcień Sand
______
Myśląc o makijażu, który przetrwa cały dzień i całą noc przychodzi mi do głowy tylko jeden produkt i jest nim podkład Estee Lauder Double Wear. Jego odkrycie wprost zrewolucjonizowało moje podejście do makijażu. Myślałam, że skoro mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, a do tego trądzikową, to mogę zapomnieć o nieskazitelnej cerze. Kiedy pierwszy raz go użyłam, to mnie nie zachwycił, a wszystko z uwagi na źle dobrany odcień. Dopiero odpowiedni kolor sprawił, że byłam w 100% zadowolona z krycia, wykończenia i trwałości. Jeśli miałabym wytypować podkład, którego użyłabym na ślubie bądź innej, ważnej uroczystości, to byłby właśnie Estee Lauder Double Wear. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł i nawet przy dużych problemach z cerą jestem w stanie to ukryć. Kiedy moja skóra wygląda dobrze, to używam go jako korektora w miejscach, gdzie prześwitują jakieś przebarwienia i wtedy również sprawdza się świetnie. A jakie są Wasze odczucia związane z tym produktem? Myślę, że jest na tyle kultowy, że wiele z Was miało z nim styczność.
PĘDZLE DO PODKŁADU TYPU FLAT TOP
______
Pędzle ogólnie dużo zmieniły w moim podejściu do makijażu. Wcześniej uważałam, że nie mają zbyt wielkiego znaczenia, a liczą się przede wszystkim umiejętności. Oczywiście jest w tym trochę prawdy, ale dobre pędzle z pewnością wiele ułatwiają. Pamiętam pierwsze użycie pędzla typu flat top do rozprowadzania podkładu i już wtedy wiedziałam, że to coś dla mnie. Uzyskiwałam o wiele większe krycie podkładu, poza tym skóra wyglądała bardziej naturalnie. Największym zaskoczeniem było lepsze wypełnienie i wygładzenie rozszerzonych porów, niż w przypadku rozprowadzania podkładu palcami. Dziś nie wyobrażam sobie makijażu bez flat top-a. Moi ulubieńcy to Zoeva 104, 103 i Hakuro H51.
SILIKONOWA SZCZOTECZKA KILLYS
______
Demakijaż to dla mnie naprawdę ważna kwestia. Jeśli nie umyję twarzy wyjątkowo dokładnie, to bardziej niż pewne, że następnego dnia pojawią się na niej nowe niedoskonałości. Szczoteczka z Rossmanna, którą kupiłam za 9 zł to prawdziwe odkrycie roku. Genialnie domywa pozostałości makijażu, oczyszcza pory, delikatnie peelinguje i usuwa suche skórki. Żaden peeling ziarnisty nie może się z nią równać – jest idealna pod każdym względem. Poświęciłam jej osobny wpis, który możecie zobaczyć tutaj.
ZALOTKA INGLOT
______
Już teraz wiem, że opowieści mojej mamy i babci o poucinanych czy połamanych rzęsach, które nigdy nie odrosną trzeba włożyć między bajki. Zawsze mnie straszyły, że zalotka to największe zło i lepiej sobie ją odpuścić. Długo powstrzymywałam się przed jej zakupem, ale ostatecznie ciekawość zwyciężyła. I od tej pory się z nią nie rozstaję! Kiedy jej nie użyję, to mam wrażenie, że moje rzęsy są o połowę krótsze i mniej okazałe. Z zalotką każdy tusz ma szansę wyglądać dobrze. Dodam, że moje rzęsy wcale nie ucierpiały, ale duże znaczenie ma tu jakość zalotki. Używam tej z Inglota i mogę ją szczerze polecić.
KĘPKI RZĘS
______
Do sztucznych rzęs można mieć różne podejście. W pełni rozumiem opinie, które głoszą, że tego typu rzęsy wyglądają po prostu mało naturalnie i w wielu przypadkach – karykaturalnie. Oczywiście wszystko zależy od rodzaju takich rzęs i o ile dobierzemy je prawidłowo, to mają szansę udawać nasze naturalne. Jeśli jednak macie nietypową budowę oka, albo nie radzicie sobie z przyklejaniem rzęs na pasku, to świetną alternatywą są kępki. Dobrze przyklejone będą praktycznie niezauważalne dla makijażowego laika, a pięknie podkreślą spojrzenie. Odkąd je odkryłam, to muszę mieć co najmniej jeden zestaw w swojej toaletce. Używam ich zarówno na co dzień, jak i na specjalne okazje. Tak naprawdę straciłam ochotę na przedłużanie rzęs metodą 1:1, które miałam w planach, bo kępki w zupełności mi wystarczają. Ich aplikacja zajmuje niewiele czasu, a efekt jest bardziej naturalny. Nie ucierpią też na tym nasze naturalne rzęsy, a w przypadku przedłużania 1:1 bywa różnie. Jeśli chcecie zobaczyć jak przyklejam kępki krok po kroku, to zapraszam na tutorial tutaj.
SILIKONOWE SERUM NA WŁOSY
______
Odkrycie silikonowego serum naprawdę wiele zmieniło w “pielęgnacji” moich włosów. Tak naprawdę w przypadku silikonów trudno mówić o walorach stricte pielęgnacyjnych – pełnią trochę inną rolę. Zabezpieczają włosy przed łamaniem i nadają im elastyczności, wygładzają, nabłyszczają i ułatwiają rozczesywanie. To takie podrasowanie włosów “last minute” 🙂 Silikonowego serum lubię używać “na zakładkę” i czytelniczki mojego bloga z pewnością wiedzą o co chodzi. Jeśli macie ochotę natychmiastowo poprawić wygląd swoich włosów i zabezpieczyć je przed czynnikami zewnętrznymi, to koniecznie kupcie jakieś serum na bazie silikonów. Polecam Mythic Oil lub dla bardziej wymagających – Artego Feell & Shine.
TANGLE TEEZER
______
Niby zwykła, plastikowa szczotka, a bardzo mnie zaskoczyła już przy pierwszym użyciu. Trochę nie wierzyłam w te wszystkie opowieści, że bezboleśnie rozczesuje kołtuny, a jednak to prawda. Mam kilka wersji Tangle Teezera i najbardziej lubię Elite. Jest większa i dobrze leży w dłoni, natomiast tą mniejszą Compact mam zawsze w torebce. Ostatnio lubię też używać zwykłego grzebienia, jednak w celu dokładnego rozczesania włosów sięgam po TT. Włosy stają się wtedy niesamowicie puszyste i miękkie.
SUSZARKA Z OBROTOWĄ SZCZOTKĄ
______
Wyciąganie włosów na okrągłej szczotce było dla mnie zawsze utrapieniem. Podobał mi się ten efekt, kiedy robiła to fryzjerka, ale sama nie byłam w stanie powtórzyć tego w domu. Odkrycie suszarki z obrotową szczotką zmieniło moje podejście do takiej stylizacji. Mogę bardzo szybko wygładzić włosy baz zbędnego wysiłku. Do tego są mocno odbite od nasady i zyskują dodatkowy połysk. Swoją suszarkę Rowenta mam już kilka dobrych lat. Pochodzi z serii Elite i widziałam, że aktualnie kupicie już nowsze modele. Jeśli chcę, aby moje włosy wyglądały naprawdę “wow”, to zawsze używam takiej suszarki.
PREPARAT DO USUWANIA SKÓREK
______
Już wiele razy wspominałam Wam, że ten preparat od Sally Hansen Cuticle Remover to mój ogromny ulubieniec. Dzięki niemu moje skórki zawsze wyglądają idealnie, a manicure nabiera jeszcze większej staranności. Kiedyś bywało różnie, bo męczyłam się z cążkami, ale to zwykle kończyło się źle (krwawiące zadziory itp.). Aktualnie nie wyobrażam sobie mani bez tego produktu.
LAKIERY HYBRYDOWE
______
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć również lakierów hybrydowych! Mogłabym je nazwać życiowym odkryciem, bo nic tak nie cieszy jak idealne paznokcie bez żadnych odprysków przez 2, a nawet 3 tygodnie. Zwracam dużą uwagę na dłonie, zarówno u mężczyzn jak i u kobiet. Wolę nie mieć w ogóle pomalowanych paznokci, niż widzieć na nich ubytki w lakierze czy jakiś inne niedociągnięcia. Mam na tym punkcie małą obsesję 🙂 Lakiery hybrydowe to niesamowity komfort i wygoda, o której wiedzą tylko te osoby, które miały z nimi styczność. Hybrydy sprawiły, że mam o wiele więcej czasu, którego nie muszę spędzać na poprawianiu manicure.
Dziewczyny, a jakie produkty odmieniły Wasze życie? Muszę przyznać, że dziś nie wyobrażam sobie życia bez mojej złotej dziesiątki!
Tego typu post krążył po YouTube jako TAG, więc jeśli jako blogerki macie ochotę coś takiego opublikować w swojej wersji, to zachęcam 🙂
Instagram @kosmetycznahedonistka